Tajniki czytania etykiet produktów
- Paulina Chrzan
- 12 paź 2019
- 3 minut(y) czytania

Nazwa produktu niekiedy nasuwa na myśl zupełnie inny towar, niż rzeczywisty. Bardzo często umieszczając w swoim koszyku artykuł jesteśmy przekonani, iż jest to rzecz zdrowa, najlepsza dla naszych najbliższych i pełnowartościowa. Niestety zwykle producenci wykorzystują ogólnie przyjęty fakt na naszą niekorzyść, a wgłębiając się w skład produktu gubimy się w nazwach pierwszych kilku składników, których lista sięga nawet kilku czy kilkunastu linijek.
W ostatnich czasach przyjęło się, że pewna partia produktów jest "fit". Nagle olbrzymia ilość ludzi zaczęła przekonywać się do pesto, hummusów, past warzywnych czy napoi roślinnych, jak również maseł orzechowych. Oczywiście nie ma w tym nic złego, jednak przede wszystkim dokonując wyboru określonego produktu należy zwrócić uwagę na jego skład, a nie nazwę. Na etykiecie dużej części artykułów zauważyć można takie elementy jak benzoesan, sodu, sorbinian potasu, syrop fruktozowy czy tłuszcz palmowy, nie wspominając naturalnie o cukrze czy cukrze trzcinowym, który nie jest niczym lepszym od tego zwyczajowego, stołowego. Analizując skład pieczywa żytniego, okazać może się, że nasz chleb jest pieczywem pszennym z nieznaczną, wręcz znikomym dodatkiem mąki żytniej sięgającą kilku procent.
W swoim gabinecie często powtarzam pacjentom, by wybierali te produkty, w których składzie są składniki proste, takie, które sami wykorzystaliby do wykonania go własnoręcznie w domu. Tak więc idąc tą analogią na etykiecie np. masła orzechowego powinny znajdować się wyłącznie orzechy. Całkowicie wyeliminować powinniśmy ten towar, który zawiera w sobie dodatek oleju palmowego, cukru czy dużych ilości soli. Podobnie w przypadku hummusu, który w składzie powinien mieć ciecierzycę, pastę tahini (sezamową), tłuszcz (olej roślinny, np. rzepakowy, słonecznikowy), wodę, sok z cytryny (pełni rolę konserwatora), czosnek czy też przyprawy.

Cukier - kaloryczny dodatek smakowy
Z pewnością rezygnować powinniśmy z produktów zawierających dodatek cukru oraz jego analogów, a więc cukru trzcinowego, syropu glukozowego, fruktozowego, glukozowo-fruktozowego, jak również kukurydzianego. Upraszczając, są to różne określenia na ten sam składnik, którego eliminacja jest wskazana, a nawet pożądana w diecie nie tylko redukcyjnej, ale przede wszystkim mającej na celu zdrowie człowieka. W związku z tym wybierając np. dżem należy umieścić w koszyku ten, który składa się z jak największej ilości owoców, a obecność cukru wynika właśnie z jego naturalnej obecności w owocach. Poza tym pamiętajmy, iż 1 łyżeczka cukru to ok. 4 gramy. Nietrudno zatem oszacować ilość cukru dodaną np. do puszki coli, w skład której wchodzi, aż 35g cukru, co daje wartość prawie 9 jego łyżeczek!
Kolejność składników ma znaczenie
Najważniejszym punktem w nauce czytania etykiet jest zasada, iż pierwszy składnik na liście stanowi kluczową rolę w produkcie. Najprościej mówiąc, elementy składu produktu wymienione są w kolejności ilościowej, od tego, którego w towarze jest najwięcej, do tego, którego jest najmniej. Tak więc wybierając muesli, w składzie którego na drugim miejscu jest cukier, mamy świadomość tego, iż jest go zdecydowanie więcej od orzechów czy owoców, a niekiedy nawet niektórych rodzajów płatków w naszym artykule.
Symbol "E" - nie zawsze zły
Dodatki oznaczone symbolem E dzieli się na:
Barwniki (od E100 do E199)
Konserwanty (E200–E299)
Przeciwutleniacze (E300–E399)
Stabilizatory, zagęszczacze i emulgatory (E400–E499)
Oczywiście nie wszystkie z nich są szkodliwe, większość nie powoduje żadnych skutków zdrowotnych, a nawet wśród nich znajdują się te pochodzenia naturalnego, jak kwas askorbinowy (Wit.C – E300). Najlepiej jednak wybierać te produkty, które zawierają w swym składzie jak najmniej dodatków oznaczonych tym symbolem, a w razie wątpliwości łatwo można sprawdzić ich pochodzenie oraz działanie w ogólnodostępnych aplikacjach czy stronach internetowych.
Oznaczenie MOM
Dokonując zakupu mięsa oczywiście należy wybrać to, które w swoim składzie zawiera wyłącznie mięso. Jednak na niektórych produktach, zwłaszcza parówek czy mięs przetworzonych, np. mielonych, znaleźć można oznaczenie MOM. Należy całkowicie wystrzegać się zakupu takich artykułów. Skrót ten oznacza, iż mięso zostało pozyskane poprzez mechaniczne oddzielenie resztek przylegających do kości. Zgodnie z prawem taki produkt może być nazywany w dalszym ciągu mięsem, jednak w rzeczywistości jest to masa tłuszczowo-mięsna, a więc mieszanka mięsa, tłuszczu, chrząstek, ścięgien, skór i tkanki łącznej z elementów, które nie mogą zostać już wykorzystane do produkcji mięsa. Mechanizm ten polega na przeciskaniu pod ciśnieniem przez sita np. w przypadku drobiu korpusów, łapek czy szyi. Artykuł taki jest nieporównywalnie tańszy od mięsa mielonego przygotowanego np. z piersi kurczaka czy dobrej jakości kiełbas.
Podsumowując wybierając artykuł spożywczy skupiajmy się na tym, który w swym składzie ma proste składniki, którego etykieta jest najkrótsza i nie zawiera niepotrzebnych wypełniaczy. W przypadku pojawienia się jakichkolwiek wątpliwości lepiej zrezygnować, gdyż zazwyczaj pod niewyjaśnioną nazwą kryje się dodatek chemiczny, a przecież jesteśmy tym - co jemy!
Comments